five seconds to... something.

Mam wolne. Parę dni, żeby dojść do siebie po tym wszystkim i żeby (spróbować) zrozumieć. Do tej pory tylko intensywna nauka, zabijane myśli zmyślonymi historiami. #wyparcie
Myśli o Niej zepchnęłam w ciemny kąt umysłu. Jej próba samobójcza, pobyt w szpitalu (ledwie 3 dni obserwacji, dacie wiarę?)- wszystko to wraz z głębokim wdechem wepchnęłam gdzieś daleko, w mroczny zaułek świadomości. Wiem, że to tam siedzi, nijak nie wiem jak do tego podejść. Utknęłam w połowie drogi, do problemów odwróciłam się plecami i tak sobie stoję (nie)uśmiechnięta. Na przekór wszystkiemu zaliczyłam sesję, za szybko wróciłam do domu i odcinam się od tego, co uwielbiałam nazywać nowym życiem. Wkurzona, wyżywam się na sobie.
To paranoja. Nawet Jej jeszcze nie widziałam po tym wszystkim. I nie chcę zobaczyć.

Pomieszało mi się już wszystko.

13 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. bardzo. i wstyd mi za to.

      Usuń
    2. czy to nie jest tak, ze nie akceptujemy decyzji, ktorych nie potrafimy pojac?

      Usuń
    3. może nie masz jej za złe samego czynu, ale tego, że chciała zostawić Cię samą z tym, że mogłoby jej nie być. i że nie widziała w Tobie ratunku? trochę jakbyś była niepotrzebna, a nie chciałabyś się tak czuć. tylko że od takich ludzi nie można się odwracac mimo wszystko, ale tez nie mozna za bardzo brac ich do siebie - bo moze ich zabraknac w kazdej chwili a my zostaniemy z tym gownem, pisze tak, bo znam to z autopsji. oni odchodza i maja nas w dupie, a my cierpimy - i dlatego tak trudno jest wybaczyc. bo to cholerny egoizm.

      Usuń
    4. chyba wciąż jestem na szukaniu tego złotego środka pomiędzy odwróceniem się a nie braniem do siebie. nie umiem podejść do tego racjonalnie, bo gdzieś tam czuję się skrzywdzona jednak. i co gorsza, sama przed sobą nie umiem otwarcie przeanalizować tego, co się stało, co mogło się stać i co to dla mnie oznacza.
      masz rację w tym, co tu napisałaś. przykro mi słyszeć, ze znasz ten temat, ale z drugiej strony... ulżyło mi. bo wiesz, teraz przynajmniej wiem, że moje emocje są "normalne".

      Usuń
    5. Nie da się chyba tak po prostu odwrócić, wszystko weryfikuje czas. Daj go sobie i jej, bo nie ma co podejmować pochopnych decyzji. Jakkolwiek to zabrzmi - "normalnemu" człowiekowi ciężko jest to zrozumieć. I jak mam być szczera - ja nie rozumiem do tej pory, a musisz wiedzieć, że minęło parę lat. Nie mówię już o wybaczeniu i o strachu za każdym razem, kiedy ponownie patrzę na tę osobę, ale o pospolitym ludzkim zrozumieniu tego co się stało - nie potrafię sobie tej decyzji wyjaśnić.

      Usuń
    6. przypuszczam, że ten scenariusz sprawdzi się i w mojej sytuacji. nie zrozumiem, a strach już zawsze zostanie.

      Usuń
  2. dlaczego nie chcesz jej zobaczyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spotkanie, to konfrontacja. a jej się boję i to bardzo. dlaczego? bo jestem zła na moją przyjaciółkę za to, co sobie próbowała zrobić, za to w jaki sposób ze mną rozmawiała o powodach tego... i nie jestem gotowa, po ludzku. zwłaszcza na jej udawanie, że nic się właściwie nie stało.

      Usuń
    2. nie na każdym spotkaniu trzeba rozmawiać. może po prostu... musicie to obie w ciszy przetrawić? spróbuj postawić się na jej miejscu. zdesperowany człowiek robi różne rzeczy.

      Usuń
    3. ostatnio wciąż stawiam się na jej miejscu i nikt dobrze na tym nie wychodzi.
      tu już nie ma o czym milczeć, teraz trzeba dać upust tym nazbieranym w głowie rzeczom. tylko to zadziała.

      Usuń
  3. Kiedyś będziecie musiały porozmawiać.

    OdpowiedzUsuń