chaosem

słucham emocjonalnej i myślę, że nic nie jest takie jak było. tak jak nowy Pezet nie ten sam. i mam w sobie za dużo złości, żeby być miłą osobą. i znowu odwołuję wszystko, w nocy spać nie mogę, w dzień zasypiam za to i nie słyszę telefonu. i tak dzwoni coraz rzadziej. twarz wciśnięta w poduszkę, w głowie odbija się echem ciche i niewyraźnie ja pierdolę. dzień za dniem, czas niemiłosiernie spierdala. i 3 miesiące przed urodzinami pomyślałam, że nie spędzę ostatnich 3 miesięcy nastoletniego życia w miejscu, którego nienawidzę. hahahahahhaha. przed sobą nie ucieknę, no nie? zaraz uro i ja tak bardzo nie taka. zero planu, sensu, chęci do życia. tylko dziwne kołatanie serca, mdłości, ataki paniki i kurwa przeryczane rowerowe wycieczki. samotne, no bo jak. kurwa, jak można tak bardzo niczego nie ogarniać. jestem obsrana na samą myśl o przyszłości, jebie mnie to, chcę iść spać, tak jak ostatnio 17 godzin, he he he, jak fajnie, kurwa, tak trochę nie istnieć. noface. ratunku, ja pierdolę. i wyniki jebanej matury, którą, chuj wie po co, pisałam. i nie ogarniam przecinków już nawet. nic nie jest ułożone i pewne. tak nienawidzę teraz ludzi, chcę od nowa, resetuj się idiotko, o jeny. nie wyrabiam, muszę zniknąć, tylko tu zawadzam, to nie mój dom. nic nie wiem, a muszę wiedzieć i kurwa przez to dorośnij do mnie od obcych, bo powinnaś, bo się podłamałaś i rozpieścili cię i zrób, weź, przestań, idź, zdecyduj.

 wszystko nie tak. przeze mnie. zmarnuję sobie życie, bez kitu.

3 komentarze: