Przyspieszony oddech, tępy ból w głowie i chłód. Nie ma już ściśniętego gardła, ani spazmatycznego płaczu. Jej słowa przestały tak działać. Nie panikuję, nie błagam, nie płaczę do słuchawki. Oszołomiona tkwię w bezruchu, 500 km od sedna spraw. I tylko czytam o jej planach skończenia ze wszystkim. Nie wiem jak ratować kogoś, kto tak chce utonąć... Brakuje mi wyobraźni. I nie wiem, czy pogodziłam się z wizją życia bez niej, czy po prostu straciłam siły.
Tylko na niej mi zależy. Tylko ją mam do stracenia.
A ona tylko: kocham Cię, ale nie chcę już żyć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz