Grosik na szczęście.

Mini podróż ku mini przyjemnościom i maxi rozczarowanie. Do czasu. Bo choć nic na to nie wskazuje, to los zaczyna się do mnie uśmiechać. Grosik na szczęście i potem jest tak, jak chcę. Dystans się zmniejsza- sytuacja (nie)opanowana. Zmiana połów, abonent poza zasięgiem (wzroku) i już przełykam gorycz przegranej, gdy dystans gwałtownie sięga zera na poziomie dłoni. Dotyk. Krótkie, zawrotne starcie. Dystans usta-ucho maleje, wyszeptane gówno - o czym ty mówisz - cześć, sorry, jakie serce. Zejście z boiska, faul na emocjach. Nigdy cię nie zobaczę, chuju, ale mimo wszystko bez żalu, ogłaszam remis, bo starcie się odbyło. Po długiej chwili niespodzianka, bonus, coś wow. Nieoczekiwana, spóźniona wymiana koszulek (numerów).


9 komentarzy:

  1. Uwielbiam totalnie nie rozumieć, o co chodzi w Twoich postach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. klub, chujowa impreza, w końcu wow, jest fajny koleś, ma wyjebane- tylko stoi i gada z ziomkami, znika, zjawia się, tańczymy chwilę, znika, impreza zaraz się kończy, zjawia się i pyta o numer mój. :D

      Usuń
    2. hahaha, tiulowa uwielbiam Cię! Czytam Cię już szmat czasu i powiem Ci, wciąż nie przestajesz mnie zadziwiać :D

      Usuń
    3. zakładam, ze to dobrze. :D

      Usuń
    4. nawet bardzo dobrze! ;)

      Usuń
  2. powiedz, gdzie wrzucić ten grosik na szczęście?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja wrzuciłam do torebki. mój grosik był "znaleźny".

      Usuń
    2. to ja chyba też powinnam ,, poszukać "

      Usuń
    3. możesz spróbować. ale wiesz co? wydaje mi się, ze to jest tak, że prędzej się zjawi, gdy całkiem o nim zapomnisz. los lubi zaskakiwać. :))

      Usuń