Wszystko na nic. Te zarwane noce, poranki ze słodką kawą i niedosuszonymi włosami, każde piątkowe nie i każda podjęta nocą i nie-nocą próba. Jak krew w piach. Ani ani, ni krzty, zero... Teraz tylko karton jako wspomnienie, kilka kwadracików na facebook'u więcej i złamane ambicje.
Podejmuję bardzo złe decyzje. (lub dobre, lecz za późno.)